środa, 1 października 2025

Oślizgłe macki, wiadome siły. Historia Ameryki w teoriach spiskowych - Piotr Tarczyński

 




Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5/6
Piotr Tarczyński od lat udowadnia, że potrafi opowiadać o Ameryce w sposób nieszablonowy. Wraz z Łukaszem Pawłowskim prowadzi Podkast amerykański, gdzie polityka i historia USA ukazywane są z polskiej perspektywy – ale bez uproszczeń i publicystycznych skrótów. Jego najnowsza książka, Oślizgłe macki, wiadome siły idzie o krok dalej: to próba uchwycenia fenomenu Ameryki poprzez… pryzmat teorii spiskowych. Jest to naprawdę niezwykła podróż. 
Tarczyński stawia tezę, że Stany Zjednoczone są krajem zbudowanym nie tylko na Deklaracji Niepodległości czy Konstytucji, ale także na mitach, podejrzeniach i narracjach o spiskach. Od samego początku historii państwa – masonów i Illuminatów, przez paranoję czasów zimnej wojny, po erę internetu i QAnon – to właśnie teorie spiskowe były paliwem dla wyobraźni obywateli. W książce przewijają się zarówno poważne momenty, jak Watergate czy zabójstwo Kennedy’ego, jak i bardziej groteskowe wizje: reptilianie, satanistyczne sieci pedofilskie, UFO w Roswell.
Największą siłą książki jest jej lekkość – autor nie popada w akademicki ton, choć jego przygotowanie merytoryczne jest imponujące. W rozdziałach przeplata anegdoty z analizą kulturową. Dzięki takiej konstrukcji książki lektura przypomina trochę amerykański rollercoaster: od eksperymentów CIA z LSD, przez „tajemnicze” czerwone róże Jackie Kennedy w Dallas, aż po cyfrowe teorie QAnon, które wprost wpływają na politykę współczesnej Ameryki.
Tarczyński przekonująco pokazuje, że teorie spiskowe pełnią funkcję swoistego wentylu społecznego. Są jakby sposobem na oswojenie, okiełznanie chaotycznej rzeczywistości. Amerykanie dzięki nim nadają sens wydarzeniom, które w przeciwnym razie wydawałyby się przypadkowe lub absurdalne. W tym sensie książka nie jest katalogiem „dziwactw”, ale raczej próbą zrozumienia amerykańskiej mentalności.
Oślizgłe macki, wiadome siły można czytać na kilka sposobów: jako wciągającą opowieść historyczną, jako lekcję kulturoznawstwa, albo po prostu jako zbiór fascynujących historii, od których trudno się oderwać. To pozycja obowiązkowa nie tylko dla pasjonatów USA, ale też dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak funkcjonuje świat fake newsów, manipulacji i zbiorowych fantazji.
Piotr Tarczyński stworzył książkę błyskotliwą, zabawną i zarazem niepokojącą. Bo choć czytamy o „oślizgłych mackach” z przymrużeniem oka, szybko okazuje się, że spiski kształtują rzeczywistość bardziej, niż chcielibyśmy przyznać. To historia Ameryki w krzywym zwierciadle, ale odbicie, które widzimy, bywa zaskakująco prawdziwe. Polecam, zdecydowanie warto przeczytać. 

 

 

niedziela, 28 września 2025

Zielone wzgórza Afryki - Ernest Hemingway

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena brak oceny

Zielone wzgórza Afryki Ernesta Hemingwaya to książka, w której spotykają się przygoda, literatura i szczerość wyznania. Nie jest to typowa relacja z safari, lecz pełna życia opowieść o świecie widzianym oczami pisarza. Autor to człowieka, który z jednej strony z pasją tropi zwierzynę w Afryce Wschodniej lat trzydziestych, a z drugiej z równą namiętnością tropi sens pisania i rolę literatury. Hemingway udowadnia, że prawdę można uchwycić jedynie poprzez osobiste doświadczenie i uważne wsłuchiwanie się w język i ludzi.
Wg. mnie Zielone wzgórza Afryki to 100% Hemingwaya, niestety. Dlaczego niestety? O tym za moment. 
Na kartach książki obserwujemy relacje autora z towarzyszami podróży – żoną Pauline i miejscowymi przewodnikami. Jednak kwintesencją są relacje pisarza z samym sobą. Obok opowieści o polowaniu, o oczekiwaniu, o chwilach triumfu i porażki, pojawiają się błyskotliwe, a momentami gorzkie refleksje o literaturze, o pracy pisarza, o sztuce uchwycenia tego, co prawdziwe. To właśnie w Zielonych wzgórzach Afryki Hemingway tworzy autoportret człowieka zafascynowanego światem, a zarazem świadomego jego kruchości. To jest także obraz człowieka zafascynowanego polowaniem, niestety. I to boli. Idealny do tej pory autor, człowiek,  okazuje się takim wcale nie być. Nie toleruję polowań dla przyjemności, nie toleruję myśliwych. 
Styl powieści jest niezwykle zwięzły, oszczędny, a jednocześnie niezwykle sugestywny. Sprawia to, że czytelnik przenosi się w samo serce afrykańskiej sawanny. Każdy opis krajobrazu, każde spotkanie ze zwierzęciem, każda rozmowa nabierają intensywności, której nie da się znaleźć w zwyczajnych książkach podróżniczych. Hemingway miał rację, pisząc, że „większość cholernych książek o safari to piekielne nudziarstwo” – jego własna relacja jest zaprzeczeniem tej tezy: dynamiczna, szczera i nieprzewidywalna. 
Zielone wzgórza Afryki to nie tylko zapis przygody, ale też literacka medytacja nad światem, który potrafi być zarówno brutalny, jak i piękny. To książka dla tych, którzy szukają w literaturze refleksji nad człowiekiem i jego miejscem w świecie. Hemingway daje nam coś znacznie więcej niż opowieść o polowaniu, chociaż to niestety jest na pierwszym miejscu. Pisarz ukazuje także  obraz życia, które wciąż inspiruje i zachwyca. Kocham zwierzęta i każdy opis polowania omijałam, nie ukrywam Ale doceniam styl pisarski i zawartość w tekście samego Hemingwaya, jego życia, wnętrza. Za literaturę i przemyślenia daję 5, za opisy polowania -5. Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę, ale zachęcam do jej lektury, warto.


piątek, 26 września 2025

Dziewczyna z konbini - Sayaka Murata



Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Dziewczyna z konbini to jedna z tych powieści, w których nie ilosć, a jakosć mają znaczenie. Książka choć niepozorna objętościowo, pozostawia w czytelniku niezwykle silne i dlugotrwałe wrażenie. Sayaka Murata to ceniona japońska autorka. Snuje ona historię, która na pierwszy rzut oka wydaje się prosta i kameralna, a jednak kryje zaskakującą głębię. 
Poznajemy Keiko – trzydziestosześciolatkę, która od osiemnastu lat pracuje w tym samym sklepie typu konbini. Dla wielu byłaby to sytuacja nie do pomyślenia: monotonia, brak awansu, brak „ambicji”. To tak w naszym rozumieniu, zachodnim. Jednak Keiko znajduje w tej pracy nie tylko poczucie bezpieczeństwa, lecz wręcz sens życia. Sklep staje się dla niej jej światem, przestrzenią, w której wszystko ma swoje miejsce. To właśnie uporządkowana rutyna pozwala jej funkcjonować w świecie, który w innych sferach jawi się jako chaotyczny i niezrozumiały. Jestem pewna, iż wielu czytelników w naszej bohaterce ujrzy samych siebie. 
Murata kreśli obraz bohaterki, która nie pasuje do społecznych norm – nie szuka partnera, nie dąży do założenia rodziny, nie pnie się po drabinie kariery. Szczególnie w Japonii jest to nie do pomyślenia. Zamiast tego jest ona „idealnym pracownikiem”. To rozdwojenie osobowości, balansowanie między rolą społeczną a własną, wewnętrzną tożsamością, staje się osią fabuły. Jest to także doskonały pretekst do głębszej refleksji nad tym, jak bardzo nasze życie kształtowane jest przez cudze oczekiwania. Warto się nad tym zastanowić. 
Na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki Murata portretuje Keiko. Zamiast sztampowej  psychologicznej analizy, otrzymujemy typowo japońską narrację, oszczędną, pełną obserwacji codzienności. W tym minimalizmie tkwi siła. Każdy gest, każde powtarzalne zdanie nabiera znaczenia. W momencie, gdy w życiu Keiko pojawia się mężczyzna, świat bohaterki zaczyna się chwiać. W tym momencie czytelnik staje przed pytaniem: czym właściwie jest normalność i dlaczego tak obsesyjnie jej wymagamy? 
Dziewczyna z konbini to niezwykle ciekawy przykład współczesnej literatury japońskiej. Podobnie jak u Harukiego Murakamiego, którego uwielbiam, codzienność zostaje tu ukazana w sposób niepokojąco obcy, jakby zza szyby. Japońscy pisarze słyną z tego, że potrafią wydobywać z prostych scen – zakupy, praca, rozmowa – głębokie znaczenia i ukryte napięcia. Kultura japońska od lat jest moją pasją, ale i nadal wielką zagadką. Murata doskonale wpisuje się w ten japoński nurt. 
Książka jest krótką, ale intensywną lekturą. Czyta się ją szybko, ale trudno przestać o niej myśleć. To historia, która zmusza do zadania sobie pytania: w jakim stopniu jestem sobą, a w jakim odgrywam role narzucone przez otoczenie? Czy „normalność” to rzeczywista potrzeba, czy tylko społeczna konstrukcja, której ulegamy z przyzwyczajenia i strachu? 
Dziewczyna z konbini to powieść zaskakująca, błyskotliwa i wciągająca. Napisana jest ona z lekkością, a jednocześnie jest aż gęsta od znaczeń. Sayaka Murata proponuje czytelnikowi nie tylko fascynujący portret jednostki wymykającej się normom, lecz także ponadczasową opowieść o samotności, konformizmie i poszukiwaniu tożsamości. Polecam. Jestem zachwycona.

 

środa, 24 września 2025

Queer - William Seward Burroughs

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5,5/6
Queer to bardzo dziwna książka, inna, taka, która zmusza do przyzwyczajenia się do sposobu narracji, ale także taka która wciąga od pierwszych stron. Trudno nazwać ją zwyczajną powieścią. To raczej wyznanie, monolog, zapis obsesji i samotności człowieka, który ucieka w opowieści, aby poradzić sobie z rzeczywistością. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z książką napisaną w ten sposób. To jakby porcja anegdot, zwierzeń...więcej nie zdradzę, nie chce psuć elementu zaskoczenia. Gwarantuję, że będziecie bardzo zdziwieni. 
Akcja powieści rozgrywa się w dusznym Meksyku lat 50. XX wieku, gdzie Lee – alter ego autora – błąka się po barach i spelunkach, wśród amerykańskich emigrantów. Lee ciągle szuka miłości. To, co z początku przypomina desperackie działania człowieka zagubionego, szybko odsłania swoją głębię. Jest to historia obsesyjnego uczucia, które miesza się z poczuciem odrzucenia i klaustrofobiczną samotnością. Wiem, brzmi dziwnie. Ale wierzcie mi, warto po tę książkę sięgnąć. 
Queer to z jednej strony wspaniała opowieść miłosna, z drugiej to przejmujący portret outsidera, któremu odmawia się prawa do szczęścia. 
To, co w książce uderza najbardziej, to ton – bezlitosny, tnący niczym nóż, a jednocześnie pełen ironii. Burroughs nie oszczędza ani swojego bohatera, ani czytelników. Jego język jest szorstki,  bardzo dziwny. Do końca lektury nie potrafiłam się do niego przyzwyczaić. 
Charakterystyczna jest też autoironia, która miesza się z dziwnym, wręcz maniakalnym humorem. Pod całą to powierzchnią znajduje się gorzka i smutna refleksja o tożsamości, pożądaniu i niemożności porozumienia się ze światem, czyli temat od zawsze aktualny. Właśnie ta niejednoznaczność sprawia, że Queer czyta się jak dziwną, literacką grę, zabawę, która jest wymagająca.
Ogromnym walorem najnowszego wydania jest przekład Teresy Tyszowieckiej, który pozwala na nowo docenić brutalne piękno prozy Burroughsa. Jej polszczyzna oddaje zarówno intymny, specyficzny ton wyznania, jak i sarkastyczne odcienie narracji. To wszystko sprawia, że książka brzmi świeżo i współcześnie, choć powstała ponad siedemdziesiąt lat temu. 
Queer to książka nie tyle o miłości, co o głodzie bliskości, o rozpaczy podszytej pragnieniem, o świecie, w którym każde uczucie podszyte jest lękiem przed odrzuceniem. Nawet dziś, w XXI wieku, książka ta brzmi jak rewolucja. Jest ona odważna, brutalnie szczera, zarazem piękna i przerażająca. To bez wątpienia jedno z najpiękniejszych „love story” tamtej epoki. 
Burroughs, często niedoceniany, jest tutaj pisarzem wielkiej miary, który potrafi z surowych emocji, ironii i chaosu zbudować powieść niepodobną do żadnej innej. Burroughs zapisał się w historii jako literacki prowokator i buntownik. W Queer pokazuje swoje najciekawsze oblicze.
Queer to książka, którą trudno odłożyć i o której długo nie da się zapomnieć. Jest ona pełna smutku, pragnienia i szorstkiej prawdy o człowieku. Polecam, choć nie ukrywam, nie każdemu ta książka przypadnie do gustu. Jest piekna, ale bardzo specyficzna.


poniedziałek, 22 września 2025

Płonące tajemnice - Hanna Greń

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 3,5/6
Płonące tajemnice Hanny Greń to powieść, która od samego początku obiecuje wiele – mroczne beskidzkie lasy, dramatyczna przeszłość bohaterki i tajemnica, której ślady nie znikają nawet w ogniu. To brzmi jak solidna baza pod pełnokrwisty thriller z mocnym tłem obyczajowym. Niestety, choć pomysł wyjściowy jest naprawdę intrygujący, wykonanie pozostawia uczucie pewnego niedosytu. 
Największym atutem książki jest klimat, Autorka potrafi sugestywnie oddać atmosferę górskiej miejscowości, gdzie przyroda wydaje się niemym świadkiem dawnych dramatów. Momentami opis lasów i zgliszcz nabiera niemal symbolicznego znaczenia, a sama sceneria staje się pełnoprawnym bohaterem opowieści. To właśnie w takich fragmentach Greń pokazuje swoje pióro z najlepszej strony. 
Problem w tym, że zamiast skoncentrować się na głównej linii fabularnej, autorka rozdrabnia się na liczne poboczne wątki. Wprowadzane są postacie i epizody, które w teorii mają budować tło, ale w praktyce rozmywają główną intrygę. Chwilami można odnieść wrażenie, że kluczowa historia – dramat dzieciństwa Danuty i mroczne sekrety rodzinnego domu – schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca czasem wręcz zbędnym dygresjom. 
Sama bohaterka jest ciekawie zarysowana, choć jej portret psychologiczny mógłby zostać pogłębiony. Danuta to kobieta naznaczona traumą, która zmuszona jest zmierzyć się z przeszłością. Jej emocje są przedstawione dość powierzchownie, co osłabia potencjał tej postaci. Również rozwiązanie głównej tajemnicy, choć logiczne, okazuje się przewidywalne i nie niesie ze sobą tego efektu zaskoczenia, którego czytelnik oczekiwałby od powieści tego typu. 
Płonące tajemnice to książka, która dobrze rokuje na starcie, ale nie do końca spełnia oczekiwania. Ma klimat, interesujący punkt wyjścia i kilka naprawdę udanych fragmentów, jednak gubi napięcie przez liczne poboczne wątki i brak wyrazistego finału. To lektura „średnio pozytywna” – ani rozczarowująca do cna, ani na tyle mocna, by na długo zapisała się w pamięci. Raczej propozycja dla tych, którzy lubią spokojniejsze tempo, atmosferyczne tło i są w stanie przymknąć oko na niewykorzystany potencjał głównej intrygi.


niedziela, 21 września 2025

Piękna brzydota - Alice Feeney


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 3-/6
Piękna brzydota Alice Feeney to książka, która z założenia miała być mrocznym, klimatycznym thrillerem psychologicznym, a ostatecznie okazała się historią pełną niewykorzystanych szans i rozczarowujących rozwiązań. 
Pomysł wyjściowy jest naprawdę obiecujący – tajemnicze zaginięcie żony znanego pisarza, otoczona mgłą szkocka wyspa i złudzenie, że utracona miłość nagle pojawia się ponownie. To materiał, który aż prosi się o pełną napięcia i emocji opowieść w stylu Hitchcocka. Niestety, Feeney bardzo szybko gubi potencjał. Fabuła zamiast nabierać tempa, rozmywa się w powtarzalnych opisach żałoby bohatera i przewidywalnych retrospekcjach. Zamiast niepokojącej atmosfery dostajemy serię klisz znanych z innych, kiepskich ksiażek. Co jakis czas mamy zwroty akcji. Gdy już pojawiają, są one na tyle naciągane, takie słabe, że bardziej irytują, niż zaskakują. 
Największym problemem jest jednak konstrukcja bohaterów. Grady, który mógł być fascynującym portretem człowieka na krawędzi obłędu, wypada raczej nijako. Jego emocje opisane są powierzchownie. Abby, wokół której przecież kręci się cała historia, jest obecna jedynie jako mglisty cień, postać w zasadzie nierzeczywista. Całkowicie bez sensu. 
Książce brakuje też płynności narracyjnej. Zamiast rosnącego napięcia mamy liczne dłużyzny, które skutecznie zabijają klimat. Feeney próbuje zbudować aurę tajemnicy, ale robi to w sposób tak przewidywalny, że czytelnik szybko domyśla się, w którą stronę zmierza akcja. 
Trzeba jednak przyznać, że autorka ma lekkie pióro – mimo niedociągnięć książkę czyta się dość szybko, a pojedyncze fragmenty opisujące krajobraz szkockiej wyspy potrafią naprawdę oczarować. To właśnie atmosfera miejsca bywa najmocniejszym i jedynym poytywnym elementem powieści. Szkoda, że Feeney nie pogłębiła tego wątku zamiast wikłać się w niezgrabnie prowadzone zwroty akcji. 
Piękna brzydota to thriller z dobrym pomysłem, który niestety nie został wykorzystany. Zamiast wciągającej opowieści o żałobie, złudzeniach i prawdzie ukrytej na końcu świata, otrzymujemy przeciętną historię, która ani nie trzyma w napięciu, ani nie zostaje w pamięci. To książka dla czytelników poszukujących lekkiego, niezobowiązującego czytadła, ale nie dla tych, którzy oczekują literackiej głębi czy finezyjnie skonstruowanej intrygi.


 

piątek, 19 września 2025

Nomadzi - Iza Klementowska

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Nomadzi Izy Klementowskiej to książka, która choć formalnie jest reportażem, tak naprawdę wykracza daleko poza jego granice. To nie tylko dokumentacja podróży przez Stany Zjednoczone, ale także głęboka refleksja nad kondycją współczesnego człowieka. To wyjątkowo poruszająca refleksja. 
Autorka przemierza tysiące kilometrów Ameryki. W trakcie podróży poznaje ten kraj obiecany, który jednocześnie jest krajem pełnym sprzeczności, czasami nawet przedsionkiem piekła. Autorka spotyka ludzi, którzy stracili dach nad głową, zmagają się z bezrobociem, migracją, uprzedzeniami czy brakiem akceptacji. Każda z tych historii jest jak fragment mozaiki. Razem układają się one w obraz społeczeństwa naznaczonego nierównościami, ale też w obraz uniwersalnej tęsknoty za miejscem, gdzie można poczuć się bezpiecznym i chcianym. 
Siłą tej książki jest to, że Klementowska nie tworzy tylko pełnej faktów relacji. Jej język, sposób pisania są pełene empatii i wrażliwości, przez co ten reportaż staje się czymś więcej niż zbiorem rozmów i obserwacji. Jest to wyjątkowe doświadczenie czytelnicze, które trafia prosto w serce. Autorka potrafi wsłuchać się w drugiego człowieka, dać mu przestrzeń do opowiedzenia własnej historii jednocześnie nie oceniając go. Dzięki temu każda opowieść brzmi tak przejmująco. 
Nomadzi to również książka głęboko osobista. Klementowska nie ukrywa, że pytania, które stawia swoim rozmówcom, stawia także samej sobie. Refleksje o tymczasowości, przemijaniu, poczuciu obcości i wiecznym poszukiwaniu miejsca na ziemi sprawiają, że treść jest wyjątkowo osobista, momentami wręcz intymna. To sprawia, że czytelnik ma wrażenie obcowania nie tylko z reporterskim zapisem, ale także z literaturą piękną i bardzo osobistą. 
Ogromne wrażenie robi też sposób, w jaki autorka splata losy postaci z szerszym kontekstem społecznym i historycznym. To, co spotyka bohaterów jej książki – bezdomność, bieda, migracja, rasizm – nie jest jedynie sumą przypadków, lecz efektem większych procesów, które kształtują współczesną Amerykę. Te procesy, zmiany kształtują także świat, w którym żyjemy. Dzięki temu Nomadzi są nie tylko zbiorem poruszających historii, ale też ważnym komentarzem do współczesności. A ta współczesność niestety mnie przeraża i zasmuca.
Trudno nie zachwycić się tym, jak Klementowska łączy reporterską rzetelność z literacką wrażliwością. Jej książka jednocześnie boli i koi. Treść boli, bo uświadamia ogrom cierpienia jakie towarzyszy bohaterom; koi, bo przypomina, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach można odnaleźć dobro i sens. 
Nomadzi to reportaż wyjątkowy, który na długo zostaje w pamięci. To opowieść o Ameryce, ale także o każdym z nas. Pytanie o to, czym jest dom i gdzie go szukać, jest pytaniem uniwersalnym, przekraczającym granice i kultury. Iza Klementowska stworzyła książkę, która zasługuje nie tylko na uznanie, ale i na miejsce w kanonie polskiego reportażu. Jestem zachwycona i bardzo poruszona. Polecam każdemu myślącemu, wrażliwemu człowiekowi.Izę Klementowską, jej pióro, celne oko, wrażliwość uwielbiam od dawna. Każda książka porusza mnie jeszcze bardziej od poprzedniej, każda wpędza w zadumę. Zachęcam do lektury Nomadów oraz innych reportaży autorki. 

 

wtorek, 16 września 2025

Między książkami - Gabrielle Zevin

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5-/6
Między książkami Gabrielle Zevin to powieść, która na pierwszy rzut oka wydaje się klasycznym listem miłosnym do literatury. Jednak całość okazuje się historią o samotności, stracie i niespodziewanych szansach, jakie potrafi przynieść życie. 
Autorka przedstawia nam A.J. Fikry’ego – zgryźliwego, rozczarowanego księgarza, który dawno stracił radość życia. Jego codzienność jest monotonna, wypełniona żałobą po zmarłej żonie i poczuciem przegranej. Dopiero kradzież cennego egzemplarza poezji Poego i pojawienie się porzuconej, dwuletniej dziewczynki – zaczynają zmieniać go na nowo. Fikry powoli otwiera się na innych, a wraz z przybyciem Amelii, pracowniczki wydawnictwa, w jego świecie rodzi się także subtelny wątek miłosny. 
Książka jest zdecydowanie ciepła w tonie, pełna uroku i przesłań, które łatwo trafią do czytelników. . Od pierwszej strony widać, że Zevin chciała stworzyć opowieść pokrzepiającą, dającą nadzieję na nowe początki, nawet gdy życie zdaje się już pozbawione barw. I to jej się udało. Między ksiażkami to taki plasterek na zbolałą duszę.  
Jednocześnie trudno nie zauważyć, że fabuła chwilami bywa przewidywalna. Zmiana bohatera z cynicznego samotnika w czułego opiekuna i partnera przebiega według dobrze znanego schematu, przez co niektóre fragmenty tracą na sile. Bywa też nieco zbyt sentymentalnie. Autorka nie zawsze unika patosu, a niektóre wątki (np. zawodowe perypetie Amelii) potraktowane są powierzchownie. A szkoda bo mogły być ciekawym wątkiem.  
Mimo tych niewielkich niedoskonałości Między książkami czyta się bardzo dobrze, a lektura zostawia ciepłe wrażenie i uczucie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. To nie jest powieść, która na zawsze zmienia sposób myślenia o literaturze czy o życiu, ale na kilka wieczorów pozwala się zatrzymać i uwierzyć, że miłość – zarówno do ludzi, jak i do książek – może uratować człowieka przed samotnością. 
To dobra, choć nie wybitna historia, która spodoba się czytelnikom ceniącym kameralne powieści obyczajowe, pełne literackich odniesień i ciepła emocjonalnego. Jeśli ktoś szuka głębokiej, psychologicznej analizy czy przełomowej refleksji nad rolą literatury, może poczuć lekki niedosyt. Ale jeśli oczekuje wzruszenia, odrobiny humoru i opowieści o drugiej szansie, ta książka spełni swoje zadanie
. Polecam. 

 

sobota, 13 września 2025

W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia - Agnieszka Kozak

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia to książka, która działa jak balsam dla duszy. Jest ona pełna ciepła, mądrości i refleksji. To nie jest zwykły poradnik psychologiczny ani zbiór suchych wskazówek. To intymna podróż w głąb ludzkiego doświadczenia, oparta na terapeutycznych opowieściach, które otwierają serce i umysł, pokazując, że każdy człowiek nosi w sobie historię wartą zrozumienia i opowiedzenia. 
Autorka, z ogromną empatią i profesjonalizmem, zaprasza nas do świata swoich pacjentów. Poznajemy Martę, która w lustrze widzi piękno, ale wewnętrznie wciąż odczuwa brak akceptacji; Patryka, który przez życie niesie ciężar opuszczenia przez ojca; czy Iwonę, ukrywającą przez lata dramat życia z alkoholikiem. Historie te nie są opisywane po to, by epatować dramatyzmem – wręcz przeciwnie. Autorka wydobywa z nich to, co uniwersalne i terapeutyczne, nadając im formę przypowieści, które każdy z nas może odczytać na nowo we własnym życiu. 
Szczególną wartością książki jest jej symboliczna warstwa. Każdy rozdział to opowieść, której motywem przewodnim jest obraz – „Ostryga”, „Gnom”, „Kryształ” czy „Las”. Te metafory stają się nie tylko drogowskazami, ale i zwierciadłami, w których odbijają się nasze własne doświadczenia, lęki, smutki i radości. Czytelnik dostaje w ręce nie tylko historie, ale i słowa, sformułówania, dzięki którym może lepiej nazwać własne uczucia, lęki i pragnienia. 
Ogromnym atutem jest także styl autorki. Kozak pisze językiem prostym, ale głębokim. Unika psychologicznego żargonu, a jednocześnie nie banalizuje treści. Każda historia jest przystępna, a zarazem skłania do refleksji. To sprawia, że książka nie jest przeznaczona wyłącznie dla osób w kryzysie – równie dobrze mogą po nią sięgnąć ci, którzy chcą po prostu lepiej rozumieć siebie i innych. 
Nie sposób pominąć także warstwy wizualnej. Cudowne obrazy Aleksandry Wagi-Mizery idealnie dopełniają treść. Są subtelne, ale jednocześnie wyraziste – tworzą jakby most pomiędzy słowem a emocją. Dzięki nim książka staje się jeszcze bardziej wyjątkowa, bo angażuje nie tylko intelekt, ale i zmysły. 
Największą siłą tej publikacji jest jednak poczucie obecności autorki. Czytając, ma się wrażenie, że Agnieszka Kozak naprawdę prowadzi nas krok po kroku przez meandry psychiki, z czułością i zrozumieniem. Nie ocenia, nie narzuca gotowych recept. Po prostu towarzyszy. 
W poszukiwaniu siebie to książka, którą trudno czytać szybko. Każda opowieść zatrzymuje, zmusza do zastanowienia, a czasem do wzruszenia. To lektura, która uczy samowspółczucia, daje nadzieję i pokazuje, że nawet z bólu można wydobyć sens. 
To nie jest pozycja, którą po prostu odkłada się na półkę – to książka, do której wraca się wielokrotnie, gdy życie stawia przed nami kolejne pytania. Jej moc polega na tym, że w słowach innych ludzi zaczynamy dostrzegać własną opowieść. Polecam.

czwartek, 11 września 2025

Wady ukryte - Katarzyna Kostołowska

 



Wydawnictwo Książnica, Moja ocena 5,5/6
Wady ukryte Katarzyny Kostołowskiej to literacka uczta, która już od pierwszych stron wciąga czytelnika w wir emocji, tajemnic i nieoczywistych relacji. Autorka, znana z bestsellerowej serii Czterdziestki, udowadnia, że potrafi nie tylko kreślić pełnokrwiste portrety bohaterów, ale też tworzyć fabuły pulsujące napięciem i autentycznością. 
Przenosimy się do Wrocławia, a dokładniej do kancelarii prawniczej na klimatycznym Nadodrzu. To przestrzeń, która z jednej strony kojarzy się z chłodną literą prawa i profesjonalizmem, a z drugiej – na kartach ksiażki– zamienia się w scenę pełną dramatów, namiętności i ludzkich słabości. Drzwi tej kancelarii kryją bowiem nie tylko akta spraw, ale również sekrety jej właścicielek – adwokatki Justyny Maliniak i radczyni prawnej Natalii Zych. 
To właśnie one stają się centralnymi postaciami tej opowieści. Obie są silne, niezależne, błyskotliwe – a jednocześnie kruche i uwikłane w sprawy, o których najchętniej by milczały. Kostołowska ma dar przedstawiania kobiet prawdziwych – takich, które popełniają błędy, które czasem się gubią, ale zawsze próbują odnaleźć własną drogę. Ich losy splatają się w sieci nieporozumień, ukrytych uczuć i bolesnych doświadczeń, które nie pozwalają zasnąć spokojnie ani bohaterkom, ani czytelnikowi. 
Wady ukryte to jednak nie tylko historia o dwóch prawniczkach i ich sekretach. To opowieść o odwadze bycia sobą, o pragnieniu miłości, nawet tej zakazanej, o prawie do szczęścia, które każdy z nas nosi w sercu. Autorka znakomicie balansuje pomiędzy światem paragrafów, a światem uczuć. Kostołowska pokazuje, że jedno i drugie często bywa nieprzewidywalne, a zasady, które miały chronić, potrafią stać się pułapką. 
Atmosfera książki jest gęsta od emocji – od napięcia rodem z thrillera prawniczego, przez nuty romansu, aż po psychologiczną głębię relacji międzyludzkich. To powieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie: fani intryg docenią zwroty akcji, miłośnicy historii obyczajowych odnajdą w niej autentyczne emocje, a czytelnicy szukający literatury kobiecej – inspirację i wsparcie. 
Katarzyna Kostołowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać nie tylko lekko, ale i mądrze. Jej styl, opisy, klimat są takie, że niemal czujemy zapach parzonej kawy czy ciężar ciszy w kancelaryjnych murach. 
Wady ukryte to dopiero początek nowej serii, ale już dziś można powiedzieć, że zapowiada się ona jako literacki hit. To książka, która nie tylko bawi i wzrusza, ale też daje do myślenia – o tym, ile w nas samych jest niewypowiedzianych tajemnic i jak trudno czasem przyznać się do własnych wad. 
Gorąco polecam – to powieść, którą czyta się jednym tchem.