wtorek, 15 stycznia 2013

Kłamca - Tomasz Białkowski

Wydawnictwo Szara Godzina, Okładka miękka, 256 s., Moja ocena 5/6
Kłamca to kontynuacja Drzewa morwowego, książki którą recenzowałam tutaj.
Ponownie spotykamy dziennikarza Pawła Werensa. W Drzewie morwowym zarzucałam bohaterowi, że jest jakiś taki...nieogarnięty w sobie:). Z wielką radością donoszę, że w II części trylogii ogarnął się i to bardzo, mimo iż spadają na niego ogromne ciosy - urywa mu się kontakt z ojcem, z którym w końcu znalazł po latach wspólny język; stryj Mariusz wraz z żoną zostają zamordowani w wyjątkowo brutalny i z pozoru bezsensowny sposób, a życie zawodowe mimo sławy, jaką zdobył po rozwiązaniu sprawy opisanej w Drzewie morwowym także wisi na włosku.
Życie prywatne i uczuciowe dziennikarza...w zasadzie nie istnieje. A na dodatek spadają na niego kolejne ciosy, pojawiają się trupy, które zdają się być ściśle powiązane ze śmiercią Mariusza Werensa - w wyjątkowo okrutny, a jednocześnie wyrafinowany sposób giną: znany warszawski adwokat oraz kustosz muzeum Czartoryskich w Krakowie.
Paweł rozpoczyna śledztwo nie mając jednak pojęcia, jak daleko go ono zaprowadzi i jak bardzo niebezpieczne będą to poszukiwania. Towarzyszą mu o tyleż piękna, co mądra pani doktor Lena oraz wyjątkowo bystry i nieznoszący służb specjalnych policjant podkomisarz Adam Dera. 
Cała trójka toczy kolejną rozgrywkę z mającymi niezłego świra Kainitam.  
Jaki związek współczesne morderstwa mają z 1945r., gdy pewnego dnia w opuszczonym pałacu, żołnierze znależli małego, zapłakanego chłopca? Gwarantuję, że rozwiązanie zagadki bardzo was zaskoczy.
Akcja powieści toczy się błyskawicznie. Trzeba przyznać autorowi, że w budowaniu napięcia i zaskakujących zwrotów akcji jest doskonały. Bardzo podobało mi się umieszczenie korzeni całej intrygi w przeszłości. Trochę trąci to Danem Brownem, ale tylko troszeczkę, a jak się to czyta...  
Owszem, można zarzucać autorowi, że Kłamca wszedł w pewne schematy, jest mało nowatorski (spotkałam się z taką opinią). Ale skoro te schematy sprawdziły się w przypadku I tomu trylogii, oraz od lat sprawdzają się także u innych autorów, to dlaczego z nich zrezygnować? 
Nic nie zmieni faktu, że jest to po prostu dobry, wciągający kryminał i to do tego nasz polski.,
Plusem (o którym wspominałam przy okazji recenzji Drzewa morwowego) jest talent autora do bardzo umiejętnego budowania atmosfery narastającego zła oraz wplatania w akcję motywów biblijnych.
Kłamcę czyta się doskonale, a im bliżej końca książki i finału, tym trudniej się oderwać od lektury. 
Książka jak już wspomniałam,  jest kontynuacją Drzewa morwowego, ale jest to także zupełnie samodzielna historia. Jeżeli nie czytaliście I części trylogii, bez obaw możecie zacząć lekturę Kłamcy, tym bardziej, iż w I rozdziale autor przybliża w skrótowy sposób fabułę I tomu.  
Bardzo podobało mi się zakończenie, a przy ostatniej scenie szeroko się uśmiechnęłam. Dlaczego? Tego już nie zdradzę. 
Trudno napisać coś więcej nie zdradzając zbyt dużo z fabuły obu części trylogii. Mogę was tylko zachęcić do lektury i liczyć, że III tom Król Tyru będzie  jeszcze lepszy niż Kłamca.

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajna recenzja. Na pewno przeczytam tę książkę. Do tego bardzo podoba mi się jej okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Białkowskiego mam w planach, jak się uporam z resztą. Pewnie znowu nie po kolei jak to mam w zwyczaju, ale mam nadzieję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. O rety, kolejna książka, do której się zabieram i nie mogę zabrać. Chciałabym jednak zacząć od "Drzewa", w końcu jak już się ma obie części tryglogii, to wypadałoby po bożemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się i recenzja i książka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście, recenzja fajna. Nabrałam ochoty na książki Michała Białkowskiego :-)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.