niedziela, 13 stycznia 2013

Paryż miasto sztuki i miłości...- Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Marta Orzeszyna

Wydawnictwo Naukowe PWN, Okładka twarda, 404 s., Moja ocena 6/6
Cenię od dawna książki wydane przez PWN, nigdy się na nich nie zawiodłam, podobnie jest i w tym wypadku. Dużą część Europy mam zwiedzoną, jednak do Paryża nigdy nie zawitałam. Z tym większą przyjemnością przeczytałam książkę, jaką wspólnymi siłami stworzyły Marta Orzeszyna i Małgorzata Gutowska-Adamczyk.
Książkę zaczęłam podczytywać na początku grudnia i tak sobie czytałam,a  w zasadzie dawkowałam poznawanie stolicy Francji w jej najbarwniejszym chyba okresie. Była to niezapomniana wyprawa, za którą autorkom gorąco dziękuję.
Książka przeniosła mnie do okresu belle epoque. Był to moment w historii, który możemy ulokować pomiędzy przegraną wojną z Prusami (1871r.) i początkiem I wojny światowej. Nazwa ta powstała po wojnie i jak podają autorki, była wyrazem tęsknoty za okresem, który przeminął bezpowrotnie. 

Paryż zawsze był modny, zawsze był stolicą świata, ale w tym okresie stał się miastem zachwycającym, podziwianym, takim, do którego zdążali wszyscy. Złoty okres belle epoque przypada na przełom XIX i XX w.
W stolicy Franci powstawały wtedy największe  wynalazki, realizowała się światowa polityka, kształtowała się sztuka i moda.
I takie miasto pokazują nam autorki książki. A robią to w sposób niezwykle ciekawy, ba fascynujący, bez epatowania historycznymi wykładami.
Książka została podzielona na dziesięć rozdziałów, w których poruszone zostały najważniejsze i najciekawsze kwestie. Na rozdziały te składają się opisy m.in.  życia codziennego, przebudowy miasta, najsłynniejszych kobiet zamieszkujących stolicę Francji i tworzących w niej. Sporo uwagi poświęcone jest także licznym naszym rodakom, którzy w Paryżu znależli swój nowy dom, czy to na skutek ucieczki przed zaborcami czy na skutek fanaberii arystokratycznych i twórczych (wielu  polskich artystów uznawało, że w ojczyźnie dus się i tylko Paryż może dać im wolność i możliwość realizowania się). 

Poznajemy także słynne pary, modę paryską, najważniejszych twórców epoki, największych skandalistów wśród których nie brak naszych rodaków.
Ale treść treścią, dużo większe znaczenie ma fakt jej zaserwowania. A obu paniom udało się z książki zrobić arcydzieło, taka pięknie opakowaną bombonierkę z jeszcze wspanialszym wnętrzem.
Książka jest wspaniale wydana, posiada twardą piękna oprawę, jest szyta. Papier jest najwyższej klasy, tekst napisany prostym językiem i ozdobiony wspaniałymi ilustracjami, na które składają się: stare czarno-białe zdjęcia, przedruki plakatów, reprodukcje obrazów, wycinki z gazet.
To wszystko dodaje niesamowitego smaczku lekturze, oddaje doskonale klimat epoki i wielokrotnie miała uczucie przeniesienia się w czasie.
Doskonałym uzupełnieniem jest bardzo bogata bibliografia, która osobom zainteresowanym pozwoli sięgnąć po kolejne pozycje.
Znalazłam jeden malutki, maciupeńki minus – przypisy, które znajdują się na końcu książki, a nie u dołu strony. Wiem, z uporem maniaka powracam do tej sprawy przy okazji każdej pozycji, ale dla mnie to dosyć istotna rzecz, tym bardziej, że przypisów w przypadku tej pozycji jest bardzo dużo. Tak umiejscowione przypisy sprawiają, że bardzo rzadko do nich zaglądam, ale nie wpłynęły one absolutnie na fakt, że niniejsza książka jest pozycją wspaniałą, godną polecenia dla wszystkich – dla tych, którzy Paryż znają i kochają i dla tych, którzy tak jak ja stolicy Francji jeszcze nie znają.

6 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że te przypisy też mi przeszkadzały, irytowało mnie to, że musiałam szukać co chwila na końcu książki objaśnienia. Ale i tak dałam jej maksymalną ocenę, jak Ty :) Moim marzeniem jest wybrać się do Paryża i mam nadzieję, kiedyś się to spełni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w przypadku każdej pozycji irytują niesamowicie.

      Usuń
    2. Jestem z Wami w sprawie przypisów :) Niewygodne było to ciągłe zaglądanie na końcowe strony książki, ale w końcu się przyzwyczaiłam i nie zaważyło to na odbiór książki.

      Usuń
  2. Co do PWN to zawiodłam się raz, za sprawą pana Salasa... Tej książki nie miałam jeszcze przyjemności poznać choć bardzo bym chciała. Paryż jest jednym z moich najukochańszych miast więc to chyba jedynie kwestia czasu... Raz nawet przymierzałam, niestety książka ma jeszcze jeden minus - cena zaporowa! Ja rozumiem że pięknie wydana ale podan 80 zł to mimo wszystko małe przegięcie...

    OdpowiedzUsuń
  3. O widzisz, mi też przeszkadzają przypisy z tyłu książek. Muszę przerywać czytanie i wertować książkę. Jeszcze pół biedy, gdy tych przypisów jest dość mało, ale w "Paryżu" było ich sporo. Przy niektórych recenzjach nawet o tym piszę (wspominałam o nich przy okazji "Zdarzyło się w Marienbadzie" i właśnie "Paryża"). A wczoraj w recenzji "Asymetrii" napisałam, że plusem było umieszczenie ich bezpośrednio pod tekstem na danej stronie. A z tyłu bibliografia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę zaciekawiłaś mnie tą pozycją. Też marzy mi się zwiedzanie Paryża, może jakoś sobie zrekompensuję tę podróż...;)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.