poniedziałek, 22 lipca 2013

Autobiografia Stalina - Richard Lourie

Wydawnictwo Znak, Okładka twarda, 352 s., Ocena 5/6
Recenzja mojego męża...

Niniejsze wydanie jest wznowieniem po 15 latach doskonałej pozycji. Autor potwierdza nią swoistą etykietkę, jaką wiele lat temu mu przyklejono - znawcy Rosji. Opowieść dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w latach 1938-1940. Takimi granicznymi wydarzeniami były - wielka czystka i sytuacja tuż przed wojna z Niemcami.
Dzięki opowieści głównego bohatera śledzimy także losy i poczynania jego największego wroga - Lwa Trockiego, który przebywa na wygnaniu w Meksyku. Mamy więc niejako dwóch narratorów, obie postaci nieszablonowe, obie złe, a jednocześnie tak bardzo podobne do siebie.
Louriemu udało się  ukazać w sposób arcyciekawy zarówno Trockiego, jak i samego Stalina. przy czym autor zrobił rzecz rzadko spotykaną w literaturze, można ją określić jako maksymalne wczucie, utożsamienie się z tytułowym bohaterem, wejście w jego umysł.Lourie doskonale odmalował portret despoty, mordercy milionów ludzi, który jest owładnięty jedną obsesją, a jest nią zdrada. Potwierdza się w tym wypadku powiedzenie - każdy sądzi według siebie. Trudno opisać nastrój książki i nakreśloną psychikę oraz osobowość Stalina. Najlepiej przekonać się o co dokładnie chodzi i na ile autorowi się udał zamiar, czytając książkę.
Richard Lourie to reporter i powieściopisarz, niegdyś ulubiony student, a potem współpracownik Czesława Miłosza. Lourie ma dar sięgania do historycznego zła, mieszania faktów historycznych z fikcją literacką, ale czyni to w taki sposób, że zmusza nas do zastanowienia nie tylko nad historią i jej meandrami, ale także nad życiem w ogóle. Widać to nie tylko w Autobiografii Stalina, ale także we Wstręcie do tulipanów, recenzja tutaj.

4 komentarze:

  1. Zupełnie nie dla mnie, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej intrygujący w tytule tej książki wydaje mi się zwrot "autobiografia". Dzięki temu pozycja, którą normalnie sklasyfikowałabym jako "nie dla mnie ", stała się o wiele ciekawsza. Jestem ciekawa, jak autorowi udało wczuć się w potwora,naprawdę!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwyt z tym jednym słowem doskonały:) Ale poza tym (jak twierdzi mój maż) to świetna pozycja, warta lektury i ciekawie napisana.

      Usuń
  3. Nie czytam takich ksiazek, ale ta mnie zafrapowala, wiec... :-).

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.