środa, 7 maja 2014

Osadnicy. Nowe życie Kresowiaków na Ziemiach Zachodnich. Nadzieje i niemoc wobec władzy ludowej

Wydawnictwo Naukowe PWN. Ośrodek KARTA, Okładka miękka, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Końcówka II wojny światowej 1943 rok. To wtedy przywódcy państw należących do tzw. wielkiej trójki, czyli Stalin, Churchill i Roosevelt podjęli decyzje, które zdecydowały o wschodniej granicy polski, a tym samym o losach setek tysięcy osób.We wrześniu 1944 roku zostaje w Moskwie podpisany układ o przesiedleniu ludności polskiej ze wschodnich terenów, z Kresów.
Książka ta to niezwykły zbiór wspomnień ludzi, który tuż po zakończeniu II wojny światowej skazani zostali na nową wojnę, ale tym razem zupełnie inną, bo z własnymi rodakami. Ludzi tych (częstokroć ponownie) wygnano z ich domów, pozbawiono dobytku, korzeni i skazano na tułaczkę, na przesiedlenie na nowe ziemie, na tereny, na których na ogół nie było nic prócz ruin i bezprawia. 
Z czym wam się kojarzą tego rodzaju powojenni przesiedleńcy? Podejrzewam, że większości osób z Kargulem i Pawlakiem z kultowego filmu Sami swoi. Jednak życie przesiedleńców nie było filmem, nie było nawet w najmniejszym stopniu zabawne. Setki tysięcy ludzi zostały skazane na tułaczkę. W rodzinnych domach pozostawili praktycznie wszystko czego nie mogli unieść na własnych plecach. W nowym miejscu nie czekało na nich absolutnie nic prócz strachu, głodu i niepewności. We wspomnieniach zgromadzonych w niniejszej książce opisują te wszystkie uczucia. Wspominają także o pierwszych dniach w nowych domach, o zdobywaniu jedzenia, o walce o wszystko nawet o wodę, kromkę chleba, a przede wszystkim o życie. Niby mieszkali w Polsce, w wolnej Polsce, ale nie było w niej żadnego prawa poza (jak pisze jeden z bohaterów) moralnym, którego na ogół i tak nikt nie przestrzegał. Gwałty, kradzieże, morderstwa były na porządku dziennym. Nie tylko żołnierze radzieccy odbierali wszystko, ale także swoi, Polacy, rodak rodakowi. Nie wiadomo komu można było zaufać. A w zasadzie wiadomo - nikomu.
Ale budujący nowe życie, tworzący nową rzeczywistość trafiali nie tylko na szabrowników, czy morderców, ale także na przeszkodę w postaci nowo powstałej władzy ludowej. 
Dodatkowo przesiedleńcy nie wiedzieli na ile mogą "zapuszczać korzenie" w nowym miejscu, jak długo przyjdzie im w danym domostwie żyć. 
O tych, a także o innych (częstokroć dużo bardziej drastycznych) aspektach przesiedlania i asymilacji w nowym miejscu, opowiada niniejsza książka. Owszem, jest to tylko kilka wspomnień, ale jakże wymownych. Można je śmiało traktować, jako głos wszystkich repatriantów, którzy tuż po zakończeniu II wojny światowej przybyli do Polski.


7 komentarzy:

  1. Interesująca pozycja. Czytając takie wspomnienia uświadomić sobie można jaką propagandą był film Chęcińskiego, który tak chętnie oglądaliśmy, bo nas bawił.

    Jakim kłamstwem nas karmiono przez całe powojenne lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kargul i Pawlak "słodcy" i rozlużniajacy są, ale z rzeczywistością niewiele mają wspólnego. A karmiono nas kłamstwem, taki był niestety ustrój.

      Usuń
    2. Nadal nas karmią , to tak na marginesie. Pawlak i Kargul z kolei nadal bawi w końcu to nie dokument.

      Usuń
    3. Nie chodzi o to, że bawi, przecież sama te filmy lubię, tylko o to, że karmiono nas propagandą ukrywając skrzętnie prawdą o tamtym trudnym czasie. Ciekawa jestem jak Hen to przedstawił w swoich książkach, ale on był wydawany w tamtych latach więc też nic wiele nie mogło się w jego książkach znaleźć.

      Usuń
  2. Koniecznie muszę przeczytać. Moi przodkowie też pochodzą z Kresów i dlatego interesuje mnie każda lektury o tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie jestem świeżo po lekturze książki. O Osadnikach miałam zniekształcone Pawlakami wyobrażenie... (Jutro moja recenzja tej książki)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.